"Prawdodziejka" - Susan Dennard


Oryginalny tytuł: Truthwith
Tłumaczenie: Regina Kołek i Maciej Pawlak
Liczba stron: 384
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Cykl: Czarnoziemie
Data wydania: 12 października 2016
Moja ocena: 9/10
 

"Gdybyś tylko zechciała, Safiyo, mogłabyś ukształtować świat na nowo."

Jest jedyną Prawdodzieją w Czarnoziemiach i musi się ukrywać. Jednak ciągle pakuje siebie i swoją przyjaciółkę Iseult w duże tarapaty. Nie potrzebuje niczego więcej tylko poczucia bezpieczeństwa i wolności. Ale obie bohaterki ich dotychczasowe życie stają się coraz bardziej kłopotliwe. Moce i umiejętności Prawdodziejki mogłyby rozwiązać nie jeden konflikt potężnych imperiów... lub doprowadzić do wojny. Potrzebują pomocy, jednoczenie nie wiedząc komu zaufać. Zostają pojmane, choć tak naprawdę jest to ratunek. Komu mogą uwierzyć? Komu zaufać?

Powiem szczerze, że zabierałam się za nią bardzo dużo czasu. Spotkałam się z niefajnymi opiniami, ale też czytałam i słuchałam wiele dobrych słów na jej temat. Ale ciągle biłam się z myślami, czy ją rozpoczynać, czy nie. Miałam mnóstwo książek do przeczytania, plus zastój który mnie od dłuższego czasu trzymał na prawdę nie pomagały. A jednak zaczęłam ją czytać... i na tym się skończyło. Przeczytałam ją w ciągu jednego dnia. Bez przerwy. Wciągnęła mnie. Przerwała mój zastój więc jestem jej ogromnie wdzięczna.

"Zachowywała się tak, jak walczyła, i tak, jak tańczyła – doprowadzając ludzi do ostateczności i testując ich wytrzymałość."
 
Bohaterki są wspaniałe. Są jak ogień i woda. Iseult to ta rozważna, mądra, spokojna, a Safiyo jest nieokrzesanym ogniem pakującym je w ciągłe tarapaty. Trochę irytowało mnie jej samolubne podejście na samym początku, jednak nikt nie jest idealny. Dobrze, że popełniała błędy. Dzięki temu była bardziej.. ludzka. Iseult skradła moje serce i mam nadzieje, że parę wątpliwości które mi się nasunęły podczas czytania tej książki, rozwiążą się w drugiej części.

"Piraci również potrzebują miłości."

Inni bohaterowie tacy jak Merik, Kullen, Rybera... są wspaniali. Merik troszkę jest zbyt zamknięty na to co go otacza, a jednak nie da się go nie lubić. Kullen to taki mały skarb który mnie po prostu w sobie rozkochał. Ten bohater nie pojawia się zbyt często, a jednak jest takim dobrym, zdrowym rozsądkiem Merika. A Rydera jest po prostu kobietą która kocha.

Fabuła zawiera wiele nowych, oryginalnych wątków które zaskakują i pobudzają wyobraźnie. Nie jest to zbyt ambitna lektura. Nie wymaga myślenia, nie jest trudna. Wręcz przeciwnie. Czyta się szybko, płynnie, a cała akcja prowadzona jest na tyle wolno, że czytelnik aż zaciera rączki czekając na dalsze losy bohaterów. Nie ma w niej pośpiechu. Nie mogę się doczekać co mnie czeka w "Wiatrodzieju" który jest kontynuacją "Prawdodziejki". Podoba mi się pióro autorki. Jej słowa choć nie są wybitne to jednak sprawnie nimi się posługuje aby stworzyć wspaniałą historię. Podoba mi się to, że książka nie jest nudna, ma swój przekaz dla czytelnika. Nie piszę bardzo obszernych opisów za co już tą autorkę kocham! (Nie lubię długich, nudnych opisów)

Plusami ogromnymi są bohaterzy. Każdy z nich jest inny, każdy z nich ma swoją własną historię i każdy z nich nie ważne czy poboczny czy główny ma ogromny wpływ na wszystko co się dzieje w książce. Zakończenie jest obłędne. Łamie serducho, bo przerywane jest w TAKIM momencie, ale to prowokuje do przeczytania drugiej części. Zastanawiałam się sama czy nie dałoby się jakoś inaczej zakończyć tej książki, bo no kurcze moja romantyczna dusza wolałaby troszeczkę innego przebiegu tej historii, ale wszystkie pomysły które sama wymyśliłam nie umywały się do tego co stworzyła Susan Dehnard.

Minusami jest to, że ta książka jest choć oryginalna, to jednak do przeczytania na jeden raz, do pozachwycania się przez tydzień i do zapomnienia. Było w niej dużo oryginalnych pomysłów, ale jednak choć czytelnik przeżywa przy jej czytaniu ogromną przygodę to nie jest to coś wielkiego. Ma swój przekaz, ale nie jest on dostatecznie widoczny, żeby go zapamiętać i wdrążyć w życie.

Podsumowując, ta książka to zbiór różnych dobrych pomysłów które na pewno warto przeczytać. Przełamała mój zastój zarówno do czytania jak i do pisania recenzji. Czytałam ją odczuwając milion emocji jednocześnie. Mam nadzieje, że każdy kto po nią sięgnie będzie równie pozytywnie zaskoczony po jej przeczytaniu. Polecam serdecznie.

Książkę otrzymałam dzięki portalowi Czytampierwszy.pl :)

Komentarze

  1. Wiatrodziej jest lepszy - lepiej możemy zrozumieć świat :) I Merik się trochę otwiera <3 <3
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem w tym samym miejscu, w którym Ty byłaś - słyszałam tyle dobrego i tyle złego, że chciałabym ale się boję i odwlekam czytanie już bardzo długo. Może pora się samemu przekonać...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Pocałunek Zdrajcy" - Erin Beaty

„Zaklinacz ognia” – Cinga Williams Chima

"Cienie" - Wojciech Chmielarz