„Psiego najlepszego. Był sobie pies na święta” – W. Bruce Cameron


Oryginalny tytuł: The Dogs of Christmas
Liczba stron: 296
Wydawnictwo: Kobiece
Tłumaczenie: 
Edyta Świerczyńska
Data wydania: 9 listopada 2017
Moja ocena: 9/10

Dlaczego nikt nigdy mu o tym nie powiedział? Dlaczego nikt nie powiedział mu, jak to jest mieć psa? Że dzięki temu każda chwila staję się ważniejsza, że w jakiś tajemniczy sposób można czerpać z każdego dnia to co najlepsze?

Jak byś się czuł, gdyby na twoim ganku została Ci wepchnięta w ramiona nieznana suczka? Josh właśnie doznał szoku, zdezorientowania i przerażenia. Miał się opiekować obcym psem, w dodatku który jest w ciąży! Gdy w pewnym momencie w jego domu znajduje się psia matka z szczeniakami desperacko potrzebuje pomocy. Zwraca się z tym do Kerry, która pracuje w schronisku i pomaga przygotować małe pieski do świątecznego poszukiwania domu. Jednak Josh czuje opór. Psy tak jak i Kerry stały się czymś czego nie chce stracić. Josh będzie musiał zrozumieć, że szczeniaki nie mogą u niego zostać, a dziewczynę będzie musiał sam przekonać. Czy mu się to uda? Czy Psia mama wypełni jego samotny dom? Czy szczeniaczki sobie poradzą w prawdziwym życiu? I czy Josh znajdzie odwagę, żeby umówić się z Kerry?

Josh jest na swój sposób oryginalną postacią. Jest bardzo wrażliwy, opiekuńczy i samotny. Dostaje propozycje bez możliwości odrzucenia i chwile później stoi na ganku razem z brązowooką suczką patrzącą na niego z wyrazem miłości. Nie ma innego wyjścia. Musi się nią zająć. To w jaki sposób o nią dba, jak do niej mówi i jak wiele dla niej robi… rozczuliło mnie na maksa. Ja sama często mówię do mojego Psa, ale nie tak jak Josh i chyba muszę to zmienić ^^ Potem do ich związku Pies-człowiek dołącza gromadka malutkich szczeniaczków i nasz główny bohater jest o krok od załamania nerwowego. Na szczęście z pomocą przychodzi Kerry którą polubiłam od razu. Ich znajomość jest bardzo ciekawa przedstawiona, z małymi upadkami i przeplatana z innymi wątkami. Bohaterowie drugoplanowi też są super, wątek przeszłości Josha i Kerry odgrywa również dużą rolę, a także zbliżające się Święta Bożego Narodzenia. Niestety szczeniaki nie mogą zostać na zawsze w domu naszego Josha, a rozstanie jest wydaje się bardzo ciężkie.

Autor pisze bardzo prostym językiem, litery są duże, dlatego czytanie jest łatwe. Książkę można spokojnie w jeden wieczór pochłonąć, historia jest bardzo lekka dlatego czytelnik nie ma ochoty się od niej oderwać, a miłość psów, rozczulanie się głównego bohatera i nieprzewidywalne zwroty akcji dodatkowo przywiązują do opowiadania. Nie trudno o polubienie bohaterów, a wątek Bożego Narodzenia – choć jest tylko poboczny i nie aż tak bardzo wyróżniony to i tak nadaje tej książce klimatu. Bardzo mi się podobało to, że nie do końca było wiadome co się będzie dalej działo. Autor zaskakiwał, rozczulał, zakochiwał i ranił. Ta książka doprowadziła mnie do płaczu, a przez większość jej stron siedziałam z uśmiechem na twarzy.

Plusami jest chyba tutaj wszystko :D Historia piękna, słodka i wzruszająca. Podobało mi się, że nie zawsze jest tak cukierkowo i, że są też małe upadki. Relacja Josha z Kerry również nie była prosta. Czasami miałam wrażenie, że nasz główny bohater potykał się o własne stopy. Jego relacja z psami powinna dać do myślenia wszystkim właścicielom czworonogów. Nie tylko psów, ale też innych zwierząt. Dodatkowo można troszkę w tej książce uzyskać informacji na temat Psiego Prawa. Podobała mi się przeszłość bohaterów która nie była różowa, również to, że ona też miała wpływ na teraźniejszość i próbowała ją zepsuć. Kerry jest może nie oryginalną postacią, a jednak nie łatwo ją nie lubić.

Minusami jest jeden wątek z przeszłości Josha z którym nie umiał sobie poradzić. Żył nim chociaż mógł go wyrzucić i przestać oglądać się za siebie, a on wolał tym czymś żyć. I chyba tyle. No może fajnie by też było gdyby troszeczkę więcej było Bożego Narodzenia, ale to dlatego, że jak ja czytam książki świąteczne to w głowie widzę obraz całej akcji dziejącej się wokół pięknie ozdobionej choinki, tak że możemy ten minus ominąć :D

Podsumowując, „Psiego Najlepszego” to idealna książka dla każdego. Naprawdę. No bo każdy potrzebuje takiego odmóżdżenia się chociaż raz w roku. Jest to wspaniały prezent dla każdego. Moja babcia teraz będzie czytać tą książkę, a później moja siostra i mama. Jest to też historia dla osób które w ogóle nie czytają książek. Myślę, że dzięki niej można w kimś zakiełkować miłość do książek! Polecam wszystkim!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Pocałunek Zdrajcy" - Erin Beaty

„Zaklinacz ognia” – Cinga Williams Chima

"Cienie" - Wojciech Chmielarz